Jak już wiecie moim ulubieńcem jeżeli chodzi o podkłady jest podkład Catrice Photo Finish 010 sand beige choć z sandem ma on niewiele wspólnego jest przecudownie kryjący, jasny i nie podkreśla suchych skórek. Na lato używałam za to odcienia ciut ciemniejszego 020 rosy beige. Wiosną podkusiło mnie by kupić coś lżejszego i wybrałam Rimmel Wake me up odcień 100 ivory. Było juz setki recenzji tego podkładu ale ja muszę dodać swoje.
Mianowicie jak na Rimmela kolor jest jasny i mojej bladej skórze odpowiada, niepodkreśla wysuszenia skóry, które przy mojej atopii to norma. Podkład ten na pewno rozświetla ale nie nachalnie nie ma żadnych brokatowych drobinek jest jakby lekko perłowy co widać po pewnym czasie jak postoi. W chwili obecnej mieszam go z Catrice bo jego krycie jest ciutkę przy małe a takie mieszanie naprawdę wychodzi makijażowi na plus. Nie wiem jak się sprawi na tłustej skórze ale czasami używam przed makijażem Dermogalu A+E a podkład nie traci swoich walorów.
Czy chce kupić kolejne opakowanie tak mimo, że jest wydajny czekam na kolejną promocję bo żal mi prawie 40 zł nie to, że nie jest wart po prostu mam Catrice a to jest miła odmiana dla mojej skóry.
Zakupiłam też korektor z tej serii i naprawdę razem dają radę zaczerwienieniom, sińcom pod oczami, korektor nie biera się w zmarszczkach pod oczami i wcale nie muszę go przypudrowywać.
A na koniec moje wishlist czyli co prosi się z półki sklepowej by kupić i testować:
Tusze do rzęs Rimmel i Mabeline
Jestem Sleekomaniaczką więc planuje zakupić w przypływie kasy paletkę Paraguaya, rozświetlasz
i ewentualnie pomadkę Barely There.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz