Strony

wtorek, 24 kwietnia 2012

Co u Boczuśka słychać...

To był jeden z najgorszych dni jakie miałam w tym miesiącu... wierzcie mi czekam na majówkę ... choć od 28.04 do 6.05 będę odcięta od internetu (no prawie jeszcze jest ten w komórce :P) szczerze Wam powiem już się nie mogę doczekać...

A skoro miałam dziś okropny dzień to i mój humor był do bani. Co robię gdy musze się odprężyć?

Czytam blogi, piję gorącą czekoladę, a wieczorkiem biorę długą gorącą kąpiel z solą Dresdner Essenz Lawenda Melisa (Rossmann 3,99zł/60g).
Sól pachnie melisą bardziej niż lawendą, nadaje wodzie niebieski kolor, nie wysusza skóry.

Czymś jednak trzeba się myć co się pieni i na gąbkę nakłada... i tu ostatnio pojawia się Bielenda. Szukałam żelu pod prysznic lawendowego nie znalazłam ale skoro Olejek do kapieli Lawendowy można uzywać pod prysznić to zaryzykowała. Powiem Wam że olejek z tego żadny. Zapach lawendy jest, nie wysusza mnie więc to już sukces by odprężającą kąpiel wykonać.
Olewam świeczki i muzykę poprostu wanna piana, zapch i ja. I tak włąsnie dziś zrobiłam...

No dobrze brakowało mi białego wina i sushi przyznaje się :P

Pozdrawiam

P.S. Szukam nadal lawendowego żelu pod prysznic :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz